Strona główna / Do połamania języka! czyli o twórczej przyjaźni i zawodowych pasjachPowrót

Do połamania języka! czyli o twórczej przyjaźni i zawodowych pasjach

Goszczę dzisiaj w Wydawnictwie trzy autorki niecodziennej, bogato ilustrowanej publikacji „50 łamańców językowych dla większych i mniejszych”: Magdalenę Jonkisz-Gawrońską (Zakład Pedagogiki Kultury Fizycznej), Agnieszkę Wójcik-Grzyb (Zakład Metodyki Szkolnej Kultury Fizycznej) oraz Alicję Skibę (Akademia Muzyczna).

JM: Jak się zawiązała Wasza spółka autorska?

AWG: Nie wiem, czy możemy o tym mówić… (śmiech). Na pewno przyczyniły się do tego nasze spotkania w Olejnicy i nieustanna zabawa, która im towarzyszyła. Ciągłe wymyślanie, co by tu dzisiaj zrobić…

MJG: To jest moje dziecko (wskazanie na Alicję Skibę), które ze mną jeździ na wakacje, a to jest moja koleżanka (wskazanie na Agnieszkę Wójcik-Grzyb), z którą pracowałyśmy w jednej katedrze, gdy katedry jeszcze funkcjonowały. Teraz jesteśmy w różnych zakładach, ale zawarta wtedy znajomość nadal procentuje. Agnieszka jest po logopedii, więc ona zajmuje się stroną logopedyczną. Ja mam wykształcenie wokalno-aktorskie, uczę studentów emisji głosu i dykcji. Nasza książka po prostu przyda mi się na zajęciach.

AWG: Ja prowadzę nową specjalność: logorytmikę – przedmiot, który zaczyna się na drugim roku studiów. Nasze „Łamańce” mogłyby mi w tych zajęciach pomagać. Rytmiczne rymowanki przydają się do ćwiczeń wyklaskiwania czy wytupywania. W ten sposób można skutecznie aktywizować dzieci i ćwiczyć przy tym mowę.

AS: Ja dorzuciłam swoje lingwołamańce. Jestem po szkole muzycznej, grałam na klarnecie, więc oddech mam ćwiczony.  Dykcję również mam dobrze opanowaną dzięki rodzicom –oboje są śpiewakami po studiach wokalno-aktorskich. Sama także od 12 lat śpiewam w Akademickim Chórze Politechniki Wrocławskiej. Tu prawidłowy oddech, dykcja i emisja są bezwzględnie wymagane.

MJG: Oprócz tego Alicja ma lekkość pisania wierszyków. Potrafi je rymować.

JM: A jak doszło do realizacji pomysłu? Jak przebiegała współpraca autorek?

MJG: Jeśli chodzi o wstęp, to ja skoncentrowałam się na omówieniu prawideł wymowy , czyli na zagadnieniach dotyczących dykcji, a Agnieszka zajęła się częścią logopedyczną, przede wszystkim wadami wymowy. Ludzie często nie są świadomi, że je mają. Przykładem może być mąż mojej córki, który kompletnie nie zdawał sobie z tego sprawy. Dopiero my z Agnieszką mu to uświadomiłyśmy.

AWG: Był oburzony! (śmiech).

MJG: Tak, na początku był oburzony. Prawie się na mnie obraził. Ale w końcu dał się przekonać i pokazałam mu, co robi nie tak.

JM:O problemach związanych z wadami wymowy rzadko się mówi?

MJG: Niestety, a ludzie nie mają pojęcia, że na przykład hiperpoprawne wymawianie nosówek jest po prostu błędem. Nie wolno tak mówić. „Idę się kąpać” brzmi nienaturalnie, wręcz komicznie. Mówimy: „Ide sie kompać”. A nieprawidłowe akcentowanie? O tym już nawet nie wspomnę.

AWG: Mamy też do czynienia z wadami wymowy, których niby nie słychać, a które jednak są. Należy do nich między innymi międzyzębowa realizacja głosek dentalizowanych. Kiedy język wpycha się między zęby. Niewprawne ucho nie wychwyci tego od razu, ale to widać i mimo wszystko słychać.

MJG: Bardzo powszechne jest również tak zwane reranie. Niektórzy uważają je za urocze i twierdzą, że nie powinno się z tym nic robić. Tymczasem w dzisiejszych czasach pracodawcy zaczynają, na szczęście, coraz większą wagę przykładać do tego, jak się mówi. Nie tylko, co się mówi.

AWG: Dbałość o wymowę ma ogromne znaczenie w pracy z ludźmi. Nie wyobrażam sobie dziennikarza, który mówi niewyraźnie.

MJG: Niestety, często tak się zdarza… Nie będę tu przytaczać medialnych faktów i nazwisk…

JM: Część teoretyczna książki jest ważna, bo ma wzbudzić w czytelniku świadomość własnej wymowy. A jak powstawały łamańce? Kto je napisał?

MJG: Ja z córką. Przyświecała nam idea, aby dobierać takie słowa, które pozwolą uzmysłowić dany problem związany z wymową i pomogą ją poprawić, wyćwiczyć.

AWG: Może ja to przedstawię od strony logopedycznej. Te językowe łamańce są ułożone albo w konkretnych szeregach, czyli w szeregu szumiącym: „sz”, „ż”, „cz”,„dż”; syczącym: „s”, „z”, „c”, „dz”; ciszącym: „ś”, „ź”, „ć”,„dź”, albo w taki sposób, aby różnicować te głoski. W taki sposób ćwiczy się z dziećmi. Dzieci mówią na przykład „salik”, nie „szalik”, a po wykonaniu określonej liczby ćwiczeń udaje im się wymówić „sz”. Aby utrwalić ten efekt, trzeba zestawiać pary wyrazów z „s” i „sz”. Robi się to najpierw na samogłoskach otwartych, a więc: „sza-sa”, „szo-so”, „sze-se”, później wkłada się je w wyrazy i zdania a na końcu ćwiczy na wierszykach – żeby zautomatyzować prawidłową wymowę.

AS: Mnie najlepsze pomysły przychodzą do głowy, kiedy gotuję. Bardzo lubię gotować, jest to dla mnie wyjątkowo relaksująca czynność. Wtedy mam czas, żeby sobie poukładać różne rzeczy w głowie. Zawsze mam pod ręką kartkę i długopis i szybko zapisuję moje pomysły. Specjalizuję się w rymowankach, chociaż nie wszystkie ćwiczenia są rymowane.

JM: To wyższy poziom trudności!

AWG: Przewaga tekstów rymowanych nad nierymowanymi polega na tym, że mogą one dodatkowo służyć ćwiczeniu słuchu fonematycznego, który też jest bardzo ważny w nauce poprawnej wymowy– do zidentyfikowania głosek, z czym dzieci miewają problemy, a rymy to ułatwiają.

JM: Rym nadaje łamańcom lekkości. Dla mnie najtrudniejszy w wymowie jest łamaniec 37: „Czy trzy sztukmistrzynie/smyczkami skrzypiec/Szarpią skrzatów skrzypeczki?”.

AS: Jest też taka rozśpiewanka: „Czy trzy cytrzystki grają na cytrze, czy jedna płacze, a druga czy łzy trze?”. Albo: „Baba ci koguta dała, dała ci baba papugę, baba ci koguta dała, dała ci baba papugę.” To jest jednocześnie ćwiczenie z emisji. Kiedy się śpiewa, trzeba wcześniej „rozgrzać” wszystkie potrzebne narządy artykulacyjne– język, mięśnie twarzy, żuchwę i staw skroniowo-żuchwowy. Lingwołamańce są więc bardzo przydatne nie tylko do mówienia, ale i do ćwiczeń wokalnych. Dlatego naszą książeczką interesują się także w Akademii Muzycznej, w której pracuję.

JM: No właśnie, jak już przy tym jesteśmy: dla kogo jest tak książka?

MJG: Odbiorcami są logopedzi, wokaliści i nauczyciele wszelkich specjalności. Tym ostatnim może ona posłużyć zarówno do poprawy własnego warsztatu, jak i do wzbogacenia ćwiczeń wykonywanych z dziećmi w ramach na przykład nauczania początkowego.

AWG: Ten sam materiał może służyć do pracy z dorosłymi z dziećmi, z tym zastrzeżeniem, że nie chodzi tu o maluchy, które nie potrafią jeszcze wypowiadać wszystkich głosek, co jest naturalną normą rozwojową. Mam na myśli dzieci w wieku 6-7 lat. Książka doskonale nadaje się dla nauczycieli edukacji przedszkolnej – zwłaszcza tam, gdzie jest zerówka –a także logopedów pracujących z aktorami i muzykami.

MJG: Dodam jeszcze przyszłych księży, którzy w seminariach duchownych ćwiczą dykcję, a także dziennikarzy czy prawników.

AWG: Mogłaby to być nawet dobra propozycja dla seniorów, którzy mieliby ochotę pobawić się w ten sposób z wnukami albo utrzymać swoją mowę na względnie dobrym poziomie. Ośrodki mowy, zlokalizowane w lewej półkuli, starzeją się wraz z mózgiem, przez co motoryka artykulacyjna również słabnie.

JM: Jak prawidłowo korzystać z tej książki?

MJG: Zacząć od przeczytania wstępu. Ludzie kończą szkoły, a nie mają pojęcia o prawidłach wymowy.

AWG: Teksty dykcyjne należy czytać wolno, szybko, pełnym głosem, cicho, ale nie szeptem, tylko półgłosem.

AS: Jeśli systematycznie wykonujemy zadane ćwiczenia , to włącza się nam pamięć mięśniowa i poprawna wymowa staje się dla nas nawykiem. Bardzo ważne są w tej książce przykłady ćwiczeń przygotowujących do czytania wierszyków. Łatwiej się je wypowiada, mając wcześniej rozgrzane mięśnie żuchwy, warg i języka.

JM: Czy ćwicząc samodzielnie będziemy umieli ocenić, czy robimy to dobrze?

MJG: Wyższym stopniem ćwiczenia jest nagrywanie samego siebie i odsłuchiwanie swoich „występów”. Jak posłuchamy siebie, to od razu wychwycimy wszelkie uchybienia.

JM: Ważną część „Łamańców” stanowią bajecznie kolorowe ilustracje. Czy były specjalnie zamawiane do tej publikacji?

AWG: Nie, pochodzą z całej puli rysunków, które moja córka Pola codziennie tworzy. To są jeszcze prace z przedszkola. Obecnie Pola chodzi już do drugiej klasy szkoły podstawowej. Rysunki wybierałyśmy razem. Zdecydowałyśmy się na te, które nam się najbardziej podobały. Przeglądając wydrukowaną książeczkę, Pola zapytała mnie: „To co, znowu muszę coś narysować, żebyś mogła coś napisać?” (śmiech wszystkich). Czyli dała nam pstryczka, żebyśmy się znowu zabrały do twórczej pracy.

MJG: Zawsze może powstać kolejna część.

JM: To dobry moment, aby zapytać o plany na przyszłość. Czy zamierzacie coś jeszcze wspólnie napisać?

AWG: Mamy pomysł na publikację dotyczącą ćwiczeń oddechowych. W ramach projektu „WF z AWF” prowadziłyśmy takie szkolenia dla nauczycieli i spotkały się one z bardzo pozytywną reakcją. Powstał nawet profesjonalny film dydaktyczny. Myślimy o stworzeniu książki z płytą CD, na której pokażemy, jak ćwiczyć.

JM: Są Panie niezwykle twórcze i oddane swojej pracy, dlatego nie mam wątpliwości, że szybko uda się zrealizować wszystkie pomysły. Gratuluję dotychczasowych efektów Waszej współpracy i trzymam kciuki za rosnącą liczbę czytelników oraz kolejne sukcesy publikacyjne. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Malec

Strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celu niezbędnym do prawidłowego działania serwisu, dostosowania strony do indywidualnych preferencji użytkownika oraz statystyk. Wyłączenie zapisywania plików cookies jest możliwe w ustawieniach każdej przeglądarki internetowej, dzięki czemu nie będą zapisywane żadne informacje. Polityka prywatności

Accessibility tools: