Mam w głowie taki obraz naukowca, który stoi na tle biblioteczki z pięknie poukładanymi książkami. Wiele z tych książek jest jego autorstwa. Widok współczesnego młodego badacza w takiej scenerii jest dziś jednak rzadkością. Jego narzędziem pracy stały się biblioteki i archiwa udostępniające swoje zasoby on-line.
O wyzwaniach, jakie stoją przed Wydawnictwem w związku ze zmieniającym się rynkiem książki i wzorem obiegu nowoczesnej myśli naukowej, o współpracy z autorami i zawodowych marzeniach w rozmowie z dyrektorem Wydawnictwa AWF Wrocław,
dr. hab. inż. Sławomirem Winiarskim, prof. AWF.
JM: Pełni Pan na naszej Uczelni kilka funkcji. Jest Pan naukowcem, pracownikiem dydaktycznym, dyrektorem Wydawnictwa. Jak udaje się Panu to wszystko pogodzić?
SW: Ważna jest dobra organizacja czasu. Zdarzają się momenty, kiedy niewiele się dzieje, ale po nich następuje takie skumulowanie zadań, że robi się na prawdę ciasno. Na szczęście nauczyłem się sobie z tym radzić.
JM: Która z tych funkcji jest dla Pana najważniejsza?
SW: Można by je uszeregować według stopnia koniecznego zaangażowania, czyli tego, czemu poświęcam najwięcej czasu. Najbardziej oddaję się działalności naukowej, natomiast z racji zatrudnienia na stanowisku naukowo-dydaktycznym drugie miejsce zajmuje dydaktyka.
JM: A Wydawnictwo? W jakich okolicznościach został Pan jego dyrektorem?
SW: Wydawnictwem zacząłem kierować ponad 6 lat temu, kiedy powołano nowe władze Uczelni. Mojej poprzedniczce
prof. Krystynie Rożek-Piechurze postawiono większe wyzwania, mianując ją na stanowisko prodziekana. Jeżeli ktoś się sprawdza w roli kierownika jakiegoś działu, stawia mu się inne, czasem trudniejsze wyzwania. Tak też było w moim przypadku. Gdy zaproponowano mi funkcję szefa Wydawnictwa, byłem Pełnomocnikiem Rektora ds. Studenckiego Towarzystwa Naukowego. Do czasu wyłonienia mojego następcy pełniłem obie te zaszczytne funkcje jednocześnie. Muszę przyznać, że to było naprawdę duże wyzwanie. Poświęciłem sporo czasu na wdrożenie się w nowe zadania.
JM: A jakie są zadania dyrektora Wydawnictwa?
SW: Podstawowym obowiązkiem jest sprawowanie kontroli merytorycznej i nadzór nad procesem wydawniczym. Wiąże się z tym przewodniczenie obradom Komitetu Wydawniczego oraz podejmowanie wszelkich decyzji związanych z powierzonymi nam materiałami – od wyboru recenzentów po ustalenie wielkością nakładu i ceny książki. Moim zadaniem jest też kształtowanie przyszłości Wydawnictwa. Przystępując do tej pracy, miałem już konkretne pomysły. W pierwszej kolejności chodziło o zinformatyzowanie redakcji naszych czasopism i ustandaryzowanie procesu wydawniczego. Udało nam się wdrożyć narzędzie do zgłaszania, recenzowania i przetwarzania prac naukowych online. Wybraliśmy polski, sprawdzony produkt.
JM: Ten system jest platformą komunikacji dla wydawanych przez naszą Uczelnię dwóch prestiżowych czasopism: „Human Movement” i „Physiotherapy Quarterly”.
SW: Tak. Mimo że system ewaluacji wyższych uczelni zmienił się w ostatnich latach i samo posiadanie czasopism naukowych nie jest punktowane, to jednak periodyki te – jako miejsce międzynarodowej debaty naukowej – podnoszą prestiż Uczelni.
JM: Jaką rolę odgrywa Wydawnictwo AWF w jej strukturach?
SW: Wydawnictwo służy nauczycielom akademickim w ich rozwoju dydaktycznym i naukowym. Naszym zadaniem jest więc przede wszystkim wspieranie ich działalności poprzez publikowanie potrzebnych materiałów dydaktycznych, a także monografii i artykułów naukowych. Ale nie tylko. Od wielu lat utrzymujemy partnerską współpracę z Centrum Historii Uczelni. Jej owocem są wydawane rokrocznie „Zeszyty Historyczne” stanowiące cenne źródło wiedzy dla młodych pracowników, którzy nie poznali jeszcze historii wrocławskiej AWF.
JM: Na jaką pomoc może liczyć autor, zgłaszając się do Wydawnictwa?
SW: Udzielamy porad w każdej fazie powstawania publikacji, poczynając od etapu szukania pomysłu (tak aby przystępujący do pracy autor mógł się zorientować, czy są już podobne publikacje, na których można by się było wzorować), poprzez znalezienie recenzentów i na korekcie oraz złożeniu pracy kończąc. Trzeba tu także wspomnieć o kanałach promocji, które zdaniem niektórych są zbyt słabe. Staramy się je doskonalić. Wierzę, że w niedalekiej przyszłości będziemy w stanie konkurować z wydawnictwami o zasięgu ogólnopolskim.
JM: Jakie kanały dystrybucji, promocji należałoby jeszcze uruchomić? Autorzy, którym publikacje często są potrzebne do przedstawienia przebiegu kariery naukowej, chcą też, aby ich książka po prostu znalazła czytelnika.
SW: Pierwsza rzecz: Internet nie zna barier. Żyjemy w erze informacji i szybkiego jej przetwarzania, dlatego musimy zaistnieć w Internecie. Podpisujemy więc umowy z różnymi portalami zajmującymi się profesjonalnie dystrybucją i promocją ebooków i to jest ewidentnie wyzwanie, a zarazem szansa dla nas, by stać się wydawnictwem ogólnopolskim, a być może w przyszłości i światowym. Jednocześnie utrzymujemy możliwość publikowania książek w wersji tradycyjnej, jednak przy zmniejszonych nakładach. Niestety nie mamy wpływu na malejące zapotrzebowanie na książkę papierową.
JM: Dystrybucja książki elektronicznej jest też nieporównanie łatwiejsza.
SW: Jest łatwiejsza i szybsza, i rodzi wiele dodatkowych korzyści, takich jak nieograniczony dostęp z każdego miejsca na świecie. Szybko, do treści, której potrzebujemy. A wydaje mi się – bo sam jestem naukowcem – że człowiek, który potrzebuje fachowej i precyzyjnej informacji, rzadko kiedy czyta książki w całości. Choć oczywiście zdarzają się i takie osoby. W obecnym natłoku informacji często wybieramy te treści, które nas interesują i szukamy dokładnie fragmentu, który jest nam potrzebny. Lepszym rozwiązaniem są więc książki elektroniczne, które pozwalają np. na automatyczne przeszukiwanie treści w całym repozytorium bibliotecznym.
JM: Mam wrażenie, że autorzy potrzebują wydrukowanej książki, żeby móc wziąć do ręki efekt swojej pracy, żeby móc postawić książkę na półce, pokazać ją znajomym. Są chyba przywiązani do takiej formy. To prawda czy się mylę?
SW: Tak, oczywiście. Mam taki obraz naukowca, który stoi na tle biblioteczki z poukładanymi pięknie książkami. Wiele z tych książek jest jego autorstwa. Jest to taki obraz, który noszę głęboko w sercu. A jednak wydaje mi się, że ten obraz będzie się zmieniał. Narzędziem pracy współczesnego, młodego naukowca jest teraz biblioteka cyfrowa i archiwum cyfrowe. Choć zdaję sobie sprawę, że wiele osób ma pragnienie pochwalenia się swoim dorobkiem naukowym i że mogą do tego potrzebować papierowej, pięknie wydanej książki. W nauce przyszłością jest jednak książka elektroniczna.
JM: Dostępna odpłatnie czy w ramach open access? Jaką strategię w tym zakresie stosuje Wydawnictwo?
I tu pojawia się pewien dylemat. Jesteśmy jednostką publiczną i korzystamy z dotacji publicznych. Obliguje nas to do rozpowszechniania wyników naszej działalności naukowej w ramach otwartego dostępu. Tak też się dzieje w przypadku monografii i artykułów w czasopismach. Podręczniki, stanowiące nieocenioną pomoc dydaktyczną dla nauczycieli, studentów, trenerów czy terapeutów, chociaż są w dużej mierze oparte na statutowej działalności Uczelni, powinny już jednak stanowić ofertę komercyjną. Wielu autorów widzi w tym sens. Oczekują oni nie tylko możliwości wypromowania się w świecie nauki, ale chcą też po prostu mieć możliwość czerpania korzyści finansowych z udostępnienia swojego utworu.
JM: O czym marzy Dyrektor Wydawnictwa?
SW: Dyrektor Wydawnictwa ma jakieś marzenia?
JM: No nie wiem… Może marzy o świętym spokoju?
Nie, nie, nie. Święty Spokój jest najmniej popularny w kanonie moich świętych. Jestem osobą raczej aktywną i lubię wyzwania, a wszelkie trudności odbieram w kategorii szansy na samodoskonalenie. Moje marzenia są bardzo proste i związane z oczekiwaniami, jakie wiązano ze mną, powołując mnie na to stanowisko: dalszy rozwój Wydawnictwa, a przede wszystkim rozwój naszych czasopism, które traktujemy priorytetowo. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby zadbać o ich jakość. Redaktorzy główni i sekcyjni także. Nie ustajemy w dążeniach do uzyskania wskaźnika cytowań impact factor, wejścia do bazy PubMed i popularyzacji działalności dydaktyczo-naukowej naszych autorów. Wierzę, że nam się uda.
JM: Życzę spełnienia wszystkich oczekiwań. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Joanna Malec